Aleksandra Smyczyńska – Dyrektorka Komunikacji i PR & doktor literaturoznawstwa – wykładowca.

„Literatura opacznie przedstawia życie, a jednak pozwala połapać się w labiryncie, w którym się rodzimy, błąkamy i umieramy”. [….] „poznaję ten świat nie ruszając się z łóżka, ale też, co ważniejsze, przez lekturę poznaję siebie.”

Pamiętam naszą pierwszą rozmowę z Olą. Byłam na spacerze w lesie. Odbudowywałam poziom energii. A bardzo energetyczna rozmowa z Olą bardzo ten proces przyspieszyła ❣️

Jak to się stało, że zajmujesz się tym czym się obecnie zajmujesz – czyli komunikacją ?

Jako osoba od dzieciństwa zakochana w literaturze studiowałam polonistykę. Poszłam po prostu za swoją pasją, za głosem serca, nie zastanawiając się, co dalej. Być może dzisiaj, z tym co wiem jako prawie 50. latka, postąpiłabym inaczej. Rozważyłabym jakieś opcje, pomyślałabym raczej o pracy. Ale wtedy – emocje, spontaniczność, zakochanie w stylu mówienia i wywodu prof. Marii Janion. Po studiach byłam zagubiona, kompletnie nie wiedziałam, co dalej, wiedziałam jedynie, że za nic nie chcę być nauczycielką. Nie było pracy, kto chce polonistów? Zaczepiłam się w dziekanacie szkoły niepublicznej w Poznaniu, które to szkoły powstawały wtedy jak grzyby po deszczu. Przewracanie papierów, uzupełnianie ocen, ściganie studentów i wykładowców za brakujące wpisy było dla mnie straszliwie nudne. I z tych nudów zaczęłam z koleżanką wydawać gazetę wewnętrzną szkoły. Tak zauważył nas dział marketingu. I po dwóch wydanych numerach przeszłam do nich. Potem zaczęłam się szkolić z komunikacji i poszło. Tak więc jak to się zaczęło? Z nudów😊

Twoja historia ogromnej miłości do książek – od czego się zaczęło?

Trudno powiedzieć, bo zaczęłam czytać bardzo szybko. Moja introwertyczna część znajdowała w nich ukojenie. Miałam swój świat. Jak powiedziała Mario Vargas Llosa w swej mowie noblowskiej : „Literatura opacznie przedstawia życie, a jednak pozwala połapać się w labiryncie, w którym się rodzimy, błąkamy i umieramy”. I ja to od razu czułam – że poznaję ten świat nie ruszając się z łóżka, ale też, co ważniejsze, przez lekturę poznaję siebie.  Ktoś spotkany po latach powiedział mi – nie można było do Ciebie w szkole zagadać, bo ciągle miałaś nos w książce na przerwie. Tak było, faktycznie – wtedy czułam, że w czytaniu żyję bardziej, intensywniej, choć przecież miałam też koleżanki, kolegów, rodzinę. Czytanie jest dla mnie nieustającym samorozwojem, konfrontowaniem się z językiem, ale też różnorodnymi sposobami widzenia, rozumienia rzeczywistości. To fascynująca przygoda. A najbardziej lubię ten moment epifanii- kiedy pisarz nazwie coś, czego sama jeszcze nie potrafię nazwać. I myślę- tak, to jest moje, fantastycznie, że ktoś to opisał.

Jaki obszar swoje pracy szczególnie lubisz i dlaczego?

Uwielbiam swoją pracę, bo zawsze dzieją się w niej różnorodne rzeczy. Lubię nie tyle konkretne zadania, co właśnie to uczucie wielowątkowości, spotkanie z drugim człowiekiem i obmyślanie, jak najlepiej komunikować to, z czym do nas przychodzi, ale też jak najlepiej przekazać to, o czym sami chcemy powiedzieć. Interesuje mnie to powiązanie treści i formy.

Są zadania/ prace, których zrobienie kosztuje dużo wysiłku – jaki jest Twój sposób, aby kosztowały Cię jak najmniej energii?

Myślę, że tak jak każdego. Ja np. nie przepadam za biurokratycznymi obowiązkami, które jednak dla sprawnego funkcjonowania np. w korporacji są niezbędne Najczęściej staram się je wykonywać dosyć szybko, aby zająć się przyjemniejszymi sprawami. Zdecydowanie wole momenty kreacji czy tworzenia strategii.

Uczenie się/poznawanie/ robienie nowych rzeczy   – czyli wychodzenie ze strefy komfortu w Twoim wydaniu?

Często to robię. Właściwie często się zgadzam na jakiś projekt, a dopiero potem zastanawiam się, jak to ugryźć. Są jednak rzeczy, których wcale nie chcę przekraczać, np. ekstremalne wyzwania sportowe zdecydowanie nie są dla mnie. Nie czuję potrzeby przekraczania swojej fizyczności. Chce się z nią raczej harmonijnie zgadzać.

Trudne emocje/ zmiana nawyków   – jakie praktyki pracy z nimi najlepiej sprawdzają się u Ciebie ?

Trudny temat, ponieważ jestem nadwrażliwa i emocjonalna. To przynosi fajne owoce – potrafię pociągnąć za sobą ludzi, zarazić ideą. Ma jednak też swój trudny wymiar. W dorosłym życiu nauczyłam się nie działać w trybie „tratowania życia”, czyli tych pierwszych gwałtownych emocji. Odczekuje dzień. Nawyki to po prostu systematyczność i wiara w to, że coś jest dla Ciebie dobre. Stosuje czasem regułę 5. Sekund Mela Robbinsa  – jeśli czegoś mi się strasznie nie chce, odliczam 5 od tyłu i robię to. Działa, polecam😊

 Zarządzanie swoimi myślami – jak to robisz? Co u Ciebie działa?  – wiem, że to pytanie może się wydać dziwne. Ostatnio to mój „konik” i wszystkich o to pytam! 

Nie wiem, czy zarządzam myślami. Czasem chcę powtarzać sobie afirmację, ale po 5. dniach odpadam – z braku czasu, czy jakiejś racjonalnej niewiary. Wierzę jednak, że język ma ogromną moc, więc staram się myśleć bez zaprzeczeń. Mówię Chcę zamiast Muszę. Mówię Teraz zamiast Kiedyś. Z wiekiem i doświadczeniem mam poczucie sprawczości. Znam siebie, swoje moce i po prostu wiem, że zawsze sobie poradzę. Pewność siebie bardzo pomaga regulować myśli.

A jeśli poznać recenzje książek Oli  to polub profil na IG

Tam wspólnie z Agnieszką Okońską wspaniale o nich piszą.

Uwielbiam poznawać historie moich Klientek.

Żeby fotografować mam potrzebę poznania i zrozumienia szerszego kontekstu.

Makijaż i stylizacja włosów: Joanna Skrzypiec

Aleksandra Smyczyńska – Dyrektorka Komunikacji i PR & doktor literaturoznawstwa – wykładowca.

„Literatura opacznie przedstawia życie, a jednak pozwala połapać się w labiryncie, w którym się rodzimy, błąkamy i umieramy”. [….] „poznaję ten świat nie ruszając się z łóżka, ale też, co ważniejsze, przez lekturę poznaję siebie.”

Pamiętam naszą pierwszą rozmowę z Olą. Byłam na spacerze w lesie. Odbudowywałam poziom energii. A bardzo energetyczna rozmowa z Olą bardzo ten proces przyspieszyła ❣️

Jak to się stało, że zajmujesz się tym czym się obecnie zajmujesz – czyli komunikacją ?

Jako osoba od dzieciństwa zakochana w literaturze studiowałam polonistykę. Poszłam po prostu za swoją pasją, za głosem serca, nie zastanawiając się, co dalej. Być może dzisiaj, z tym co wiem jako prawie 50. latka, postąpiłabym inaczej. Rozważyłabym jakieś opcje, pomyślałabym raczej o pracy. Ale wtedy – emocje, spontaniczność, zakochanie w stylu mówienia i wywodu prof. Marii Janion. Po studiach byłam zagubiona, kompletnie nie wiedziałam, co dalej, wiedziałam jedynie, że za nic nie chcę być nauczycielką. Nie było pracy, kto chce polonistów? Zaczepiłam się w dziekanacie szkoły niepublicznej w Poznaniu, które to szkoły powstawały wtedy jak grzyby po deszczu. Przewracanie papierów, uzupełnianie ocen, ściganie studentów i wykładowców za brakujące wpisy było dla mnie straszliwie nudne. I z tych nudów zaczęłam z koleżanką wydawać gazetę wewnętrzną szkoły. Tak zauważył nas dział marketingu. I po dwóch wydanych numerach przeszłam do nich. Potem zaczęłam się szkolić z komunikacji i poszło. Tak więc jak to się zaczęło? Z nudów😊

Twoja historia ogromnej miłości do książek – od czego się zaczęło?

Trudno powiedzieć, bo zaczęłam czytać bardzo szybko. Moja introwertyczna część znajdowała w nich ukojenie. Miałam swój świat. Jak powiedziała Mario Vargas Llosa w swej mowie noblowskiej : „Literatura opacznie przedstawia życie, a jednak pozwala połapać się w labiryncie, w którym się rodzimy, błąkamy i umieramy”. I ja to od razu czułam – że poznaję ten świat nie ruszając się z łóżka, ale też, co ważniejsze, przez lekturę poznaję siebie.  Ktoś spotkany po latach powiedział mi – nie można było do Ciebie w szkole zagadać, bo ciągle miałaś nos w książce na przerwie. Tak było, faktycznie – wtedy czułam, że w czytaniu żyję bardziej, intensywniej, choć przecież miałam też koleżanki, kolegów, rodzinę. Czytanie jest dla mnie nieustającym samorozwojem, konfrontowaniem się z językiem, ale też różnorodnymi sposobami widzenia, rozumienia rzeczywistości. To fascynująca przygoda. A najbardziej lubię ten moment epifanii- kiedy pisarz nazwie coś, czego sama jeszcze nie potrafię nazwać. I myślę- tak, to jest moje, fantastycznie, że ktoś to opisał.

Jaki obszar swoje pracy szczególnie lubisz i dlaczego?

Uwielbiam swoją pracę, bo zawsze dzieją się w niej różnorodne rzeczy. Lubię nie tyle konkretne zadania, co właśnie to uczucie wielowątkowości, spotkanie z drugim człowiekiem i obmyślanie, jak najlepiej komunikować to, z czym do nas przychodzi, ale też jak najlepiej przekazać to, o czym sami chcemy powiedzieć. Interesuje mnie to powiązanie treści i formy.

Są zadania/ prace, których zrobienie kosztuje dużo wysiłku – jaki jest Twój sposób, aby kosztowały Cię jak najmniej energii?

Myślę, że tak jak każdego. Ja np. nie przepadam za biurokratycznymi obowiązkami, które jednak dla sprawnego funkcjonowania np. w korporacji są niezbędne Najczęściej staram się je wykonywać dosyć szybko, aby zająć się przyjemniejszymi sprawami. Zdecydowanie wole momenty kreacji czy tworzenia strategii.

Uczenie się/poznawanie/ robienie nowych rzeczy   – czyli wychodzenie ze strefy komfortu w Twoim wydaniu?

Często to robię. Właściwie często się zgadzam na jakiś projekt, a dopiero potem zastanawiam się, jak to ugryźć. Są jednak rzeczy, których wcale nie chcę przekraczać, np. ekstremalne wyzwania sportowe zdecydowanie nie są dla mnie. Nie czuję potrzeby przekraczania swojej fizyczności. Chce się z nią raczej harmonijnie zgadzać.

Trudne emocje/ zmiana nawyków   – jakie praktyki pracy z nimi najlepiej sprawdzają się u Ciebie ?

Trudny temat, ponieważ jestem nadwrażliwa i emocjonalna. To przynosi fajne owoce – potrafię pociągnąć za sobą ludzi, zarazić ideą. Ma jednak też swój trudny wymiar. W dorosłym życiu nauczyłam się nie działać w trybie „tratowania życia”, czyli tych pierwszych gwałtownych emocji. Odczekuje dzień. Nawyki to po prostu systematyczność i wiara w to, że coś jest dla Ciebie dobre. Stosuje czasem regułę 5. Sekund Mela Robbinsa  – jeśli czegoś mi się strasznie nie chce, odliczam 5 od tyłu i robię to. Działa, polecam😊

 Zarządzanie swoimi myślami – jak to robisz? Co u Ciebie działa?  – wiem, że to pytanie może się wydać dziwne. Ostatnio to mój „konik” i wszystkich o to pytam! 

Nie wiem, czy zarządzam myślami. Czasem chcę powtarzać sobie afirmację, ale po 5. dniach odpadam – z braku czasu, czy jakiejś racjonalnej niewiary. Wierzę jednak, że język ma ogromną moc, więc staram się myśleć bez zaprzeczeń. Mówię Chcę zamiast Muszę. Mówię Teraz zamiast Kiedyś. Z wiekiem i doświadczeniem mam poczucie sprawczości. Znam siebie, swoje moce i po prostu wiem, że zawsze sobie poradzę. Pewność siebie bardzo pomaga regulować myśli.

A jeśli poznać recenzje książek Oli  to polub profil na IG

Tam wspólnie z Agnieszką Okońską wspaniale o nich piszą.

Uwielbiam poznawać historie moich Klientek.

Żeby fotografować mam potrzebę poznania i zrozumienia szerszego kontekstu.

Makijaż i stylizacja włosów: Joanna Skrzypiec