Z Dorotą łączy mnie podobne doświadczenie  – ponad 20 lat w bankowości korporacyjnej :)

Jak to się stało, że zajmujesz się tym czym się obecnie zajmujesz?

Ukończyłam anglistykę na Uniwersytecie Śląskim. Wtedy taki kierunek to było okienko na ten lepszy zachodni świat. Trochę podróżowałam, uczyłam angielskiego. Robiłam to z ogromną przyjemnością, ale wciąż czułam, że nie jest to do końca to co chciałabym robić w przyszłym życiu zawodowym. Przeszukiwałam więc ogłoszenia o pracę, wzięłam udział w kilku rekrutacjach i w końcu zostałam zatrudniona w nowotworzonej spółce BRE Banku (dzisiejszy mBank), która w zamierzeniu miała zajmować się kredytami konsumpcyjnymi. Projekt trwał krótko i stamtąd trafiłam do BRE Banku na stanowisko doradcy klienta. Pomimo, że moje wykształcenie nie miało nic wspólnego z bankowością czy ekonomią, to ówczesne moje szefostwo postanowiło dać mi szansę, za co jestem im ogromnie wdzięczna do dziś. W czasie procesu rekrutacyjnego usłyszałam: „Ważne, że masz to coś, co jest niezbędne w kontaktach z klientem, a reszty cię nauczymy”. I tak zaczęła się moja przygoda z bankowością korporacyjną, głównie przez te lata na stanowiskach menedżerskich. W ciągu tych lat spotkałam na swojej drodze zawodowej wiele osób, które uwierzyły we mnie i dały mi szansę. Choć dziś nie mam już bezpośredniego kontaktu z klientami, to klienci wciąż są ważni w mojej codziennej pracy. Zarządzam teraz zespołem, który zajmuje się oceną KYC (Know Your Customer) klientów strategicznych w banku BNP Paribas. Oceniamy klientów zgodnie z wymogami Ustawy o Przeciwdziałaniu Praniu Pieniędzy i Finansowaniu Terroryzmu. Przyznam, że praca nie jest ani nudna, ani łatwa, ale jest bardzo ciekawa.

Jaki obszar swoje pracy szczególnie lubisz i dlaczego?

Przede wszystkim ceniłam i cenię sobie kontakty i pracę z ludźmi. Zarówno z klientami jak i z pracownikami. Jeśli chodzi o klientów, to przede wszystkim zależało mi na partnerskich stosunkach z nimi, opartymi na rzetelnej informacji i rozwiązaniach dostosowanych do ich potrzeb. Ważne było dla mnie zawsze to, aby obie strony były na pozycji „win-win”.
Z kolei zarządzanie ludźmi to duże wyzwanie, odpowiedzialność i szereg umiejętności. Z jednej strony budowanie swego autorytetu poprzez dzielenie się wiedzą, motywowanie, kreatywność czy decyzyjność, a z drugiej to empatia i wyrozumiałość. Ważne, aby ludzie lubili i chcieli robić to co robią, bo wtedy są najlepsze efekty. Mój były szef często powtarzał: „Ważne, aby w pracy był fun”.

Są zadania, których zrobienie kosztuje dużo wysiłku – jaki jest Twój sposób, aby kosztowały Cię jak najmniej energii?

Przede wszystkim każde zadanie muszę przemyśleć i zaplanować. Niezależnie od czasu jaki mam. Jeśli jest to możliwe, to lubię też o tym pogadać z innymi osobami, usłyszeć ich zdanie. Zazwyczaj szybciej przychodzą mi wtedy różne pomysły do głowy. Czasem angażuję też do pracy inne osoby. Choć delegowania zadań musiałam się nauczyć, bo często mi się wydawało, że sama zrobię coś szybciej i lepiej. Całkiem dobrze wychodzi mi to w życiu zawodowym, gorzej w życiu prywatnym 😊

Uczenie się nowych rzeczy – czyli wychodzenie ze strefy komfortu w Twoim wydaniu?

W moim życiu zawodowym było kilka zakrętów, co wymagało wyjścia ze strefy komfortu. Pierwsza fuzja bankowa, której doświadczyłam spowodowała, że nagle znalazłam się w zupełnie innej, niezbyt przyjaznej kulturze korporacyjnej, w której od nowa musiałam się nauczyć funkcjonować. Niższe stanowisko też nie było motywujące, ale skoncentrowałam się wyłącznie na pracy, co przyniosło bardzo dobre wyniki. W krótkim czasie awansowałam, zaraz potem wzięłam udział w kolejnej rekrutacji. Wszystko szło jak „po maśle”, dostałam bardzo dobrą ocenę w Assessment Center i otrzymałam nominację, która zamiast dodać mi skrzydeł i porwać mnie do dalszej pracy, kompletnie mnie zdezorientowała i zdemotywowała. Do tego momentu nigdy nie myślałam, że wygrana rekrutacja i awans może tak bardzo zdemotywować. A jednak… Nie będę mówić o szczegółach, ale dziś wiem, że wtedy popełniłam błąd – nie powinnam była tego awansu przyjąć. Żałuję tego do dziś, bo jak można się domyśleć, zdemotywowany menedżer nie jest w stanie odnieść sukcesu. Dzisiaj mam poczucie, że brak tej decyzji załamało moją karierę. Potem zmieniłam bank, znów nowe środowisko, różne problemy i to co po raz kolejny pomagało mi
pokonać różne trudności, to koncentracja wyłącznie na pracy, a nie na tym co wkoło. W kolejnych latach, doświadczyłam jeszcze kilku zmian, ale jestem wierna swojej zasadzie: „to co robisz, rób jak najlepiej, a znajdą się osoby w twoim otoczeniu, które cię docenią i być może wyniknie z tego coś dobrego dla ciebie.”

Trudne emocje/ zmiana nawyków – jakie praktyki pracy z nimi najlepiej sprawdzają się u Ciebie?

Trudne emocje są toksyczne zwłaszcza dla nas samych. Staram się najpierw je nazwać, zidentyfikować, aby potem się z nimi w miarę szybko zmierzyć, przekierować swoje myśli i emocje na coś pozytywnego co się wydarzyło albo wydarzy. Mam w swoim otoczeniu też bardzo pozytywne osoby z którymi lubię rozmawiać. To pomaga.

Zarządzanie swoimi myślami – jak to robisz? Co u Ciebie działa?

To chyba trudniejsze niż zarządzanie ludźmi 😊 Podobno jesteś tym czym twoje myśli. Staram się zawsze myśleć pozytywnie, z problemami mierzyć się wtedy, kiedy się pojawią. Mam też taką książkę „Nic się nie dzieje” Kathryn Nicolai. To zbiór krótkich, prostych w treści relaksujących opowiadań, które w natłoku myśli po trudnym dniu, przed snem pozwolą przekierować nasz mózg na inne tory. Czasem działa😊 Dla mnie ważne jest, aby naprawdę przed zaśnięciem myśleć pozytywnie.

Dorota– bardzo Ci dziękuję za zaufanie. Wiele Twoich bankowych doświadczeń jest mi bliskie, bo sama pracowałam w tej branży i wiem jak praca tam jest bardzo wymagająca.

Makijaż i stylizacja włosów: Olga Kaszyńska

Z Dorotą łączy mnie podobne doświadczenie  – ponad 20 lat w bankowości korporacyjnej :)

Jak to się stało, że zajmujesz się tym czym się obecnie zajmujesz?

Ukończyłam anglistykę na Uniwersytecie Śląskim. Wtedy taki kierunek to było okienko na ten lepszy zachodni świat. Trochę podróżowałam, uczyłam angielskiego. Robiłam to z ogromną przyjemnością, ale wciąż czułam, że nie jest to do końca to co chciałabym robić w przyszłym życiu zawodowym. Przeszukiwałam więc ogłoszenia o pracę, wzięłam udział w kilku rekrutacjach i w końcu zostałam zatrudniona w nowotworzonej spółce BRE Banku (dzisiejszy mBank), która w zamierzeniu miała zajmować się kredytami konsumpcyjnymi. Projekt trwał krótko i stamtąd trafiłam do BRE Banku na stanowisko doradcy klienta. Pomimo, że moje wykształcenie nie miało nic wspólnego z bankowością czy ekonomią, to ówczesne moje szefostwo postanowiło dać mi szansę, za co jestem im ogromnie wdzięczna do dziś. W czasie procesu rekrutacyjnego usłyszałam: „Ważne, że masz to coś, co jest niezbędne w kontaktach z klientem, a reszty cię nauczymy”. I tak zaczęła się moja przygoda z bankowością korporacyjną, głównie przez te lata na stanowiskach menedżerskich. W ciągu tych lat spotkałam na swojej drodze zawodowej wiele osób, które uwierzyły we mnie i dały mi szansę. Choć dziś nie mam już bezpośredniego kontaktu z klientami, to klienci wciąż są ważni w mojej codziennej pracy. Zarządzam teraz zespołem, który zajmuje się oceną KYC (Know Your Customer) klientów strategicznych w banku BNP Paribas. Oceniamy klientów zgodnie z wymogami Ustawy o Przeciwdziałaniu Praniu Pieniędzy i Finansowaniu Terroryzmu. Przyznam, że praca nie jest ani nudna, ani łatwa, ale jest bardzo ciekawa.

Jaki obszar swoje pracy szczególnie lubisz i dlaczego?

Przede wszystkim ceniłam i cenię sobie kontakty i pracę z ludźmi. Zarówno z klientami jak i z pracownikami. Jeśli chodzi o klientów, to przede wszystkim zależało mi na partnerskich stosunkach z nimi, opartymi na rzetelnej informacji i rozwiązaniach dostosowanych do ich potrzeb. Ważne było dla mnie zawsze to, aby obie strony były na pozycji „win-win”.
Z kolei zarządzanie ludźmi to duże wyzwanie, odpowiedzialność i szereg umiejętności. Z jednej strony budowanie swego autorytetu poprzez dzielenie się wiedzą, motywowanie, kreatywność czy decyzyjność, a z drugiej to empatia i wyrozumiałość. Ważne, aby ludzie lubili i chcieli robić to co robią, bo wtedy są najlepsze efekty. Mój były szef często powtarzał: „Ważne, aby w pracy był fun”.

Są zadania, których zrobienie kosztuje dużo wysiłku – jaki jest Twój sposób, aby kosztowały Cię jak najmniej energii?

Przede wszystkim każde zadanie muszę przemyśleć i zaplanować. Niezależnie od czasu jaki mam. Jeśli jest to możliwe, to lubię też o tym pogadać z innymi osobami, usłyszeć ich zdanie. Zazwyczaj szybciej przychodzą mi wtedy różne pomysły do głowy. Czasem angażuję też do pracy inne osoby. Choć delegowania zadań musiałam się nauczyć, bo często mi się wydawało, że sama zrobię coś szybciej i lepiej. Całkiem dobrze wychodzi mi to w życiu zawodowym, gorzej w życiu prywatnym 😊

Uczenie się nowych rzeczy – czyli wychodzenie ze strefy komfortu w Twoim wydaniu?

W moim życiu zawodowym było kilka zakrętów, co wymagało wyjścia ze strefy komfortu. Pierwsza fuzja bankowa, której doświadczyłam spowodowała, że nagle znalazłam się w zupełnie innej, niezbyt przyjaznej kulturze korporacyjnej, w której od nowa musiałam się nauczyć funkcjonować. Niższe stanowisko też nie było motywujące, ale skoncentrowałam się wyłącznie na pracy, co przyniosło bardzo dobre wyniki. W krótkim czasie awansowałam, zaraz potem wzięłam udział w kolejnej rekrutacji. Wszystko szło jak „po maśle”, dostałam bardzo dobrą ocenę w Assessment Center i otrzymałam nominację, która zamiast dodać mi skrzydeł i porwać mnie do dalszej pracy, kompletnie mnie zdezorientowała i zdemotywowała. Do tego momentu nigdy nie myślałam, że wygrana rekrutacja i awans może tak bardzo zdemotywować. A jednak… Nie będę mówić o szczegółach, ale dziś wiem, że wtedy popełniłam błąd – nie powinnam była tego awansu przyjąć. Żałuję tego do dziś, bo jak można się domyśleć, zdemotywowany menedżer nie jest w stanie odnieść sukcesu. Dzisiaj mam poczucie, że brak tej decyzji załamało moją karierę. Potem zmieniłam bank, znów nowe środowisko, różne problemy i to co po raz kolejny pomagało mi
pokonać różne trudności, to koncentracja wyłącznie na pracy, a nie na tym co wkoło. W kolejnych latach, doświadczyłam jeszcze kilku zmian, ale jestem wierna swojej zasadzie: „to co robisz, rób jak najlepiej, a znajdą się osoby w twoim otoczeniu, które cię docenią i być może wyniknie z tego coś dobrego dla ciebie.”

Trudne emocje/ zmiana nawyków – jakie praktyki pracy z nimi najlepiej sprawdzają się u Ciebie?

Trudne emocje są toksyczne zwłaszcza dla nas samych. Staram się najpierw je nazwać, zidentyfikować, aby potem się z nimi w miarę szybko zmierzyć, przekierować swoje myśli i emocje na coś pozytywnego co się wydarzyło albo wydarzy. Mam w swoim otoczeniu też bardzo pozytywne osoby z którymi lubię rozmawiać. To pomaga.

Zarządzanie swoimi myślami – jak to robisz? Co u Ciebie działa?

To chyba trudniejsze niż zarządzanie ludźmi 😊 Podobno jesteś tym czym twoje myśli. Staram się zawsze myśleć pozytywnie, z problemami mierzyć się wtedy, kiedy się pojawią. Mam też taką książkę „Nic się nie dzieje” Kathryn Nicolai. To zbiór krótkich, prostych w treści relaksujących opowiadań, które w natłoku myśli po trudnym dniu, przed snem pozwolą przekierować nasz mózg na inne tory. Czasem działa😊 Dla mnie ważne jest, aby naprawdę przed zaśnięciem myśleć pozytywnie.

Dorota– bardzo Ci dziękuję za zaufanie. Wiele Twoich bankowych doświadczeń jest mi bliskie, bo sama pracowałam w tej branży i wiem jak praca tam jest bardzo wymagająca.

Makijaż i stylizacja włosów: Olga Kaszyńska